„Rób to, co kochasz – kochaj to, co robisz” – ten slogan uznawany był za klucz do sukcesu zawodowego. W praktyce okazuje się jednak, że nie jest to uniwersalna prawda, a różnice w indywidualnych oczekiwaniach i planach zawodowych mocno ją podważają.
Nie jest tajemnicą, że w praktyce niewielu osobom udaje się przekuć pasję w dochodowy biznes – równie często jak o sukcesach start-upów, możemy usłyszeć o zamykaniu się małych, lokalnych firm i działalności. Co więcej, nie dla każdego z nas prowadzenie własnego biznesu czy piastowanie wysokiego stanowiska kierowniczego jest zawodowym celem. I choć osób o takich ambicjach nie brakuje, większość z nas na co dzień pracuje po to, by zarobić na opłaty i godne życie, nie zaś z miłości do danej profesji.
I nie ma w tym nic złego!
Rynek pracy to w większości stanowiska niższego i średniego szczebla w przeróżnych branżach, również w miejscach, w których coś takiego jak „kariera” i „ścieżka awansu” po prostu nie istnieje lub ma minimalne znaczenie. Ta ogromna większość jest fundamentem, na którym zbudowana jest cała nowoczesna gospodarka, a jednocześnie jest grupą, której rzadziej dotyczy pojęcie „pracy z miłości”. Między innymi ze względu na trudne warunki – długie godziny, nieproporcjonalne płace czy pracę zmianową.
Być może Twoje plany i marzenia sięgają wyżej niż obecnie zajmowane stanowisko, ale realia rynku nie pozwalają na realizację tych celów. W tej sytuacji ciężko oczekiwać od Ciebie miłości do pracy, pasji i traktowania zajęcia, które wykonujesz bardziej z konieczności, jak przygody dającej spełnienie i satysfakcję. Dużo bardziej od przysłowiowej miłości do pracy, liczy się profesjonalizm i rzetelne podchodzenie do obowiązków.
Oczywiście jest też druga strona medalu – coraz częściej o potrzebie zdystansowania się do swojej pracy mówią przedstawiciele wolnych zawodów czy wysokich stanowisk, które dużo częściej przecież kojarzą się z realizacją marzeń. Okazuje się bowiem, że duży stres i wymagające stanowisko potrafią dość skutecznie stłumić miłość do pracy, szczególnie gdy w grę wchodzą nadgodziny czy stałe przynoszenie pracy do domu, a nie przekłada się to na większe zarobki czy awans. Paradoksalnie więc, większe szanse na ogólne zadowolenie z życia mamy nie wtedy, gdy poświęcamy się w całości pasji, która staje się pracą, lecz gdy potrafimy zachować równowagę i pewną higienę w oddzielaniu swojego życia prywatnego od zawodowego.
Nadmierne zaangażowanie w pracę i inwestowanie swoich sił ponad miarę w skrajnych przypadkach doprowadza do wypalenia zawodowego. Równowaga pomiędzy życiem zawodowym a życiem prywatnym jest kluczem do sukcesu. Dobrze jeśli praca jest naszą pasją, ale jeszcze lepiej jeśli potrafimy złapać dystans i nie traktować tego, co robimy zawodowo, jako sensu naszego życia. Wtedy też o wiele łatwiej będzie nam znieść ewentualnie porażki. Wielu pracowników zapewne już się przekonało, że warto kochać ludzi, nie pracę – mówi ekspert Work Service S.A.
Jak widać, nie warto się zmuszać do pokochania swojej pracy, a emocje lepiej poświęcić na rozwijanie pasji po godzinach i relacje z najbliższymi. Rób to, co kochasz – kochaj to, co robisz… po pracy!
Ciekawostka:
Ostatnie badanie instytutu Gallupa pokazujące poziom zaangażowania pracowników i ich zadowolenia z pracy wskazało, że jedynie 13% osób pracujących w 142 krajach świata, angażuje się emocjonalnie w swoją pracę. Pozostali pracownicy to osoby, które swoją pracę traktują rzeczowo, ale bez emocji – nie widzą jej jako pasji, lecz też nie jest im ona obojętna, zaś ostatnią grupą są pracownicy zupełnie niezaangażowani emocjonalnie, którzy nie czują się w ogóle związani ze swoim miejscem pracy.
Źródło: https://www.workservice.pl/poradniki/praca-nie-jest-twoja-najwieksza-pasja-nic-zlego/